Owoce w diecie karmiącej mamy
Witam. Chciałbym dowiedzieć się jak jest ze spożyciem owoców, gdy kobieta karmi dziecko. Czy może spożywać wszystkie owoce (krajowe i południowe), gdy nie ma na nie alergii ?
Świeżo upieczone mamy często słyszą, że kiedy karmią piersią nie mogą jeść wielu rzeczy, że muszą jeść potrawy tylko gotowane i łatwostrawne, bo wszystko inne zaszkodzi dziecku. Zdarza się też, że różne źródła podają sprzeczne opinie na temat dozwolonych i zabronionych produktów w okresie laktacji.
Prawda jest taka, że jeśli zarówno noworodek i mama są zdrowi, to karmiąc piersią można jeść wszystko, co znajduje się w piramidzie zdrowego żywienia, tak samo jak w ciąży. Laktacja to nie choroba, żeby jeść gotowane jabłka, ryż i marchewkę na zmianę. Dziecko otrzymuje z mlekiem wszystko to, co zjadła mama, ale już dokładnie strawione i przetworzone. Dla niemowlęcia tak samo strawny jest pokarm, zawierający zjedzony przez mamę ryż z jabłkiem jak i smażony kotlet. Z drugiej jednak strony wiele dzieci w pierwszych miesiącach życia nie toleruje określonych pokarmów. Zależne jest to od dojrzałości układu pokarmowego. Każde niemowlę jest inne i rozwija się w innym tempie. Nie ma jednej recepty dla każdej mamy na uniknięcie problemów z brzuszkiem u swojego dziecka.
Do takiej kontrowersyjnej grupy produktów, których obawiają się karmiące mamy, należą owoce. Jedne dzieci tolerują wszystkie owoce, inne mają kolkę po prawie wszystkich. Pierwszą zasadą, jakiej należy się trzymać przy ich wyborze, jest to, żeby rosły w naszej strefie klimatycznej, a najlepiej w naszej okolicy. Wtedy mamy pewność, że nie są spryskiwane substancjami chemicznymi chroniącymi je przed zepsuciem podczas długiego transportu. Na początek najbezpieczniej jest więc wybierać jabłka, brzoskwinie, porzeczki, agrest, maliny, jeżyny, jagody, żurawinę, winogrona. Wyjątkiem z owoców południowych są banany. Nie powinny zaszkodzić nawet noworodkowi.
Cytrusy (pomarańcze, grejpfruty, mandarynki, cytryny, pomelo) dodatkowo są jednymi z silniejszych alergenów, dlatego nie polecam ich w pierwszym półroczu karmienia piersią. To samo dotyczy owoców drobnopestkowych: truskawek, poziomek, kiwi. Z kolei takie owoce jak gruszki, śliwki, morele, czereśnie, wiśnie mogą działać wzdymająco i nasilać kolki u dziecka, więc trzeba je spożywać z ostrożnością i obserwować dziecko. Jeśli wystąpią negatywne reakcje, to znaczy, że trzeba się ich przez jakiś czas wystrzegać.
Drugą ważną zasadą przy wprowadzaniu do diety owoców po porodzie jest to, aby robić to pojedynczo i początkowo w niewielkich ilościach. Zawsze potem uważnie obserwować dziecko czy nie ma nasilonego bólu brzuszka lub wysypki świadczącej o alergii. Jeśli mama zje kilka różnych owoców na raz, to trudno będzie w takiej sytuacji stwierdzić który z nich zaszkodził i którego się w przyszłości wystrzegać.
Błędem jest wystrzeganie się w ogóle owoców przez karmiącą mamę, lub znaczne ograniczenie ich różnorodności „na wszelki wypadek”. Owoce to bogactwo witamin, minerałów i błonnika. Kobieta w okresie laktacji musi szczególnie dbać o to, by jej dieta obfitowała w witaminy. Nie z uwagi na dziecko, bo ono i tak z mlekiem dostanie wszystko, czego potrzebuje, ale z uwagi na siebie, bo z pokarmem oddaje własne zapasy witamin i minerałów. Stąd często wypadające włosy i problemy z cerą w okresie laktacji. Trzeba pamiętać, że układ pokarmowy niemowlęcia z czasem dojrzewa, więc to, że raz zaszkodziła mu np. zjedzona przez mamę gruszka, nie oznacza, że po miesiącu czy dwóch również dziecko źle będzie ją tolerować.
Obróbka termiczna (gotowanie i pieczenie) owoców znacznie zubaża je w witaminy. Ja zalecałabym, w miarę tolerowania przez dziecko, spożywać je na surowo, ewentualnie w formie świeżo wyciskanych soków. Można do diety włączyć owoce suszone, ale wybierać te, które nie są konserwowane dwutlenkiem siarki.
mgr Alicja Hojda
Dietetyk
Przeczytaj także: Znaczenie jodu w żywieniu kobiet ciężarnych i karmiących