6 letni niejadek
Witam serdecznie! Jestem babcią 6 letniego wnuczka- mam spory problem dotyczący żywienia dziecka. Wnuczek mieszka w Anglii i ma 1 m-c spędzić ze mną i mężem. Bardzo kochamy wnuczka, ale widzimy że coś jest nie tak z posiłkami. Wnuczek był w poprzednim roku tydzień u nas i jadł tylko bułki z pasztetem i Nutellą - tylko to - nie tylko na śniadanie, ale też na obiad i kolację. Dla mnie było to przerażające zwłaszcza, że wychowywałam córki bez problemu, nie wiem co to dziecko niejadek, a tu wnuczek który zajada się pasztetem z biedronki i niczym więcej. Próbowałam warzywa, owoce, zupki, mięska, ciasteczka piec, kisielki, walczyłam przez cały pobyt dziecka. Moja walka to - kompot i herbatka którą pił z nami dziadkami i nic więcej. Woda i pasztet. W tym roku również mam dostać wnuczka na okres wakacji i pytając córkę czy coś się zmieniło to odpowiada, że nic - wyniki badań ma dobre lekarz powiedział że wyrośnie i ma jeść pasztet Dla mnie to szok i strach bo co mam zrobić? Kupić pasztet ??? Czy jest jakaś rada ??? Jak zachęcić dziecko do jedzenia ??? I czy pasztet z bułką (chleba nie je)to zdrowy produkt? Dodam, że jeszcze pije coca-cole. U mnie nie, ale w Anglii tak. Czy mam walczyć? Czy podobnie jak w zeszłym roku odpuścić? Z relacji córki wynika, że mój wnuczek trzeci rok jada tylko: czipsy, coca colę, frytki i bułka z pasztetem (w Polsce bez coca coli i czipsów bo ja nie kupuję). Całodniowe menu dziecka to 5-6 bułek z pasztetem i woda. Według lekarza wszystko jest w porządku, póki wyniki badań są w normie. Dziecko ma z tego wyrosnąć. Ja uważam że coś jest nie tak, że wnuk nie bawi się jedzeniem, nie zna smaków, kolorów, owoców. Julka nawet zabawą próbowałam zachęcić do pieczenia, robienia sałatek i bez rezultatu- wiem poddałam się, bo tak sobie życzyła córka, że wyrośnie, ale tak długo ??? Córka twierdzi, że mam nie zmuszać go do jedzenia, że wyrośnie. Może ja panikuję? Pozdrawiam
Witam,
niestety muszę Panią zmartwić. Przedstawiony problem wygląda na bardzo poważny. Bardzo dobrze, że zwróciła Pani uwagę na sposób żywienia wnuczka, gdyż w dłuższej perspektywie stanowi on duże zagrożenie dla zdrowia dziecka. Dieta oparta na bułkach, pasztecie, chipsach, frytkach i coca-coli nie dostarcza sześciolatkowi nawet namiastki potrzebnych witamin i składników mineralnych, jest w niej zbyt dużo soli, cukru i złej jakości tłuszczu. Prawie nie ma w niej błonnika pokarmowego. Taka dieta to prosta droga (żeby nie powiedzieć "autostrada") do nadwagi i otyłości, cukrzycy typu 2, chorób układu krążenia, nowotworów żywieniowo-zależnych, łamliwości kości (osteoporozy).
Opinia lekarza jest dla mnie zadziwiająca. Podstawowe wyniki badań krwi wcale nie muszą pokazywać, że chłopiec nie ma niedoborów, zwłaszcza wapnia. Dziecko nie będzie zdrowe, jeśli w jego diecie od 3 lat nie ma w ogóle żadnych warzyw i owoców, nabiału, ryb, jaj i ewentualnie dobrej jakości chudego mięsa, produktów pełnoziarnistych. Zmiana diety jest konieczna. Zanim to jednak nie nastąpi warto rozważyć suplementację preparatem witaminowo-mineralnym i kwasami omega-3.
Wydaje mi się, że rodzice dziecka popełnili błąd już na samym początku rozszerzania jego diety. Chłopiec nie nauczył się jedzenia wartościowych produktów, nie poznał smaków. Dziecko w tym wieku ma już tak wykształcone nawyki żywieniowe, że ich zmiana wymaga długiej i ciężkiej pracy całego otoczenia (rodziny, szkoły). Sam na pewno z tego nie wyrośnie.
Co powinna Pani zrobić podczas pobytu wnuka u siebie? Przede wszystkim zachować spokój i uświadomić sobie, że miesiąc to stanowczo za krótko na zmianę nawyków żywieniowych. Jednocześnie nie należy ustępować w próbach zachęcania dziecka do jedzenia domowych posiłków. Sukcesem będzie, jeśli uda się przekonać chłopca do spróbowania jednej czy dwóch nowych rzeczy w czasie tych kilku tygodni. Z drugiej strony, wydaje się, że zmiana otoczenia to większa szansa na to, że dziecko chętniej sięgnie po nowości niż w domu, gdzie te złe nawyki się wykształciły.
Pomysł z zabawą w kuchni z różnymi produktami spożywczymi jest bardzo dobry. Dziecko może je wtedy poznawać (kolory, kształty, zapachy, fakturę) bez konieczności jedzenia. Z warzyw i owoców można robić postaci i zwierzątka, układać obrazki z plasterków, różnych kasz i makaronów. Z czasem na pewno chłopiec chętniej przekona się do tych potraw, których składniki są mu znane. Warto proponować dziecku proste dania, takie, gdzie nie ma zbyt wielu składników (np. różne warzywa i mięso osobno, nawet na osobnych talerzach, a nie w sałatce czy zapiekance). Chłopiec powinien mieć poczucie, że ma wybór i kontrolę nad tym, co wybiera do jedzenia.
W przypadku bardzo upartych niejadków czasem warto posunąć się do drobnych oszustw. Jednym z takich jest przekładanie domowych wyrobów do opakowań po gotowych produktach ze sklepu. Takim sposobem może Pani "przemycić" domowy pasztet czy pastę z mięsa i warzyw. Białe bułki warto zamienić na grahamki - mają więcej błonnika pokarmowego. Frytki i chipsy (nie tylko z ziemniaków, ale też z marchewki, buraków, selera) też można robić w zdrowszej domowej wersji - w piekarniku.
Najważniejsze jest, aby uświadomić rodzicom chłopca, że jego sposób odżywiania się jest bardzo zły, że jeśli to się nie zmieni grożą mu poważne choroby. To osoby przebywające z dzieckiem na co dzień powinny być zaangażowane w zmianę jego nawyków żywieniowych. Dzieci uczą się od dorosłych poprzez naśladowanie ich nawyków. Jeśli najbliżsi chłopca nie dbają o swoją dietę, to bardzo trudne będzie wykształcenie nowych nawyków u chłopca. W przypadku sześciolatka również szkoła/przedszkole ponosi odpowiedzialność za edukację zdrowotną. Warto dowiedzieć się co dziecko je w szkole i czy ma dostęp do zdrowych przekąsek.
Problem z jedzeniem może mieć też u dzieci podłoże psychologiczne. Odmawiając jedzenia często manifestują swoje inne problemy, chcą zwrócić na siebie uwagę lub mają jakiś powód, by bać się próbowania nowych rzeczy. W takich przypadkach wskazana jest pomoc psychologa.
mgr Alicja Hojda-Dumania
Dietetyk
Przeczytaj także: Cola w diecie dziecka